Głos Kołatka: Kiedy głód znaczy głód…

Może Ci się również spodoba

2 komentarze

  1. Tomek pisze:

    W ramach studiów na temat genezy powyższych zachowań – taka sytuacja z dzisiaj: hotel, śniadanie w formie szweckiego bufetu, na który składają się m. in.: jajecznica, parówki, naleśniki z mnogością rożnych dodatków wedle uznania, kilka rodzajów płatków i musli, miody, dżemy, konfitury, owoce świeże i suszone, pieczywo żytnie, pszenne, tostowe, ciepłe croissanty, 3 rodzaje soków, kawa, herbata i pewnie jeszcze inne rzeczy, o których zapomniałem. Przy stoliku obok para ok. 40-latków. I na to wszystko komentarz pani: „noż, trzeci dzień to samo na śniadanie, ile można jest to samo, do urzygu…”
    Ciekawe, czy mają dzieci…