…wycieczka about…
…w którymś z komentarzy padło pytanie ” Kiedy dzieci pojadą na wycieczkę?” i przyznam, że nie miałam jeszcze sposobności na nie odpowiedzieć. Zatem, odpowiem teraz i uzasadnię wypowiedź, mam nadzieje składnie pomimo nagromadzonego deficytu snu:).
Otóż – nie pojadą na wycieczkę. A dlaczego? A dlatego, że wycieczka jest tu nam wszystkim (włącznie z dziećmi) potrzebna jak kwiatek do kożucha:) Osobiście jestem wielką zwolenniczka poznawania świata i uważam nic tak dobrze nie robi na umysł i poszerzenie perspektywy – jak odkrywanie nowych zakątków, poznawanie nowych ludzi i oglądanie cudów innych krain. Ale, wszystko ma swoje miejsce i czas i praktyka życiowa wskazuje, że nie zawsze jest sens wciskać w program coś dla zasady wyłącznie. Bo wycieczka być musi, bo mój pradziad jeździł na wycieczki na obozach, mój dziad jeździł, mój ojciec jeździł…to i ja będę jeździł.
Drzewiej bywało, że w 10-dniowy program pedagogiczno – sportowo- wychowawczy wciskaliśmy jeszcze wycieczkę autokarową na cały lub poł dnia. Wybieraliśmy najciekawszy obiekt w okolicy, pakowaliśmy towarzystwo i hajda. Bo wycieczka być musi. Ale w którymś momencie, obserwując dzieci i planując obóz na kolejny rok, zadaliśmy sobie pytanie – czemu właściwie ta wycieczka służy? Jesteśmy na obozie 10 dni, mamy napakowany atrakcjami i treningami program od 7 rano do 21…nawet cisze poobiednią skróciliśmy na tę intencję do 60 min, żeby dzieci jak najmniej siedziały w pokojach „nic nie robiąc”. To jest obóz treningowy aikido i wszystko co jest z nim związane dookoła stanowi najważnejszą jego cześć. Na tej bazie budujemy relacje między dziećmi i sempajami , które zaprocentują w kolejnym roku dydaktycznym, przyniosą satysfakcję obu stronom, wymierny pożytek w domu, w szkole. Jednym słowem – naszym zdaniem – uczymy dzieci ważnych i potrzebnych rzeczy na przyszłość, a przy okazji dbamy, żeby dobrze się bawiły… Nie bez powodu wybieramy też ośrodek, który jest z daleka od świata i ludzi, a dojechać do niego trzeba wąwozem i piaszczysta drogą. To jest miejsce, które pozwala się skupić na pracy i na tym co ważne – codzienne bodźce ze świata pozostawiając na te 10 dni za płotem. Tu się liczy mata i trening, koledzy i koleżanki, rywalizacja grupowa, przyjemności i obowiązki, jezioro, plaża, drzewa, poziomki, szyszki, komary, robaki i wszystkie inne tego typu atrakcje.
W tym kontekście – jedyną wartością wycieczki jest to, że wsiądzie się do autokaru, spędzi pół dnia na jechaniu wsiadaniu, wysiadaniu, przejściu się po „obiekcie” zagonieniu towarzystwa, żeby słuchało przewodnika i nie szalało…a efekt jest taki, że pierwszym pytaniem zadanym po zwiedzaniu (a czasem i przed i kilka razy w trakcie) jest to, czy już można iść do sklepiku z pamiątkami i wydać pieniądze na wszystkie te niezbędne do życia „durnostoje” :)) jakich mnóstwo w takich miejscach.
Zatem, wszyscy zgodnie z sempaiami uznaliśmy, że lepiej to pół dnia poświęcić na budowanie zamków na plaży całą grupą, grę w ambasadora poza obozem z inną grupą, pogadankę na tematy „bieżące” i tym podobne rzeczy, niż wykonywanie w tym czasie czynności „po to, żeby je wykonać” i zaspokoić niespożyte konsumpcyjne potrzeby naszych milusińskich:))
Nasz obóz jest trochę inny, jak sami Państwo mieliście okazję zauważyć i taki pozostanie. Po prostu co innego jest dla nas ważne:) w kontekście naszej całorocznej pracy z dzieciskami. Na wycieczki i poznawanie zabytków – będą dzieci miały jeszcze caałe wakacje i mnóstwo czasu w ciagu roku. Te 10 dni – przeznaczamy wyłącznie na realizację celów, które stawiamy sobie co roku i nie są to zwykle działania i aktywności, które dzieciaki mają przez cały rok w przeciwieństwie do wycieczek, których w szkołach mają skolko ugodno.
I tak to już raczej pozostanie…:)
Uffff…
..za oknem kolejny gorący dzień:)…miłego dnia życzę udając się na spoźnione śniadanie.
Yoshi
W informacji na temat obozu było napisane o wycieczce i biletach wstepu ,stąd też było moje pytanie ,ale jak nie to ja się z tym zgadzam. Pozdrowienia dla wszystkich i dzięki za trud włożony w opiekę nad dziecmi.
A dziś mój Qba zapytał przez telefon błagalnym głosem „Maczo, czy będę mógł tu przyjechać za rok?” – no coments…:):):):):):):) GRATULACJE DLA KADRY!
Popieram w 100%. Jesteście WIELCY, dziękuję za Waszą miłość i trud wkładany każdego dnia:)) pozdrawiam serdecznie całą kadrę. ps. wczoraj dostaliśmy PIERWSZY list z Pierwszego obozu naszego Dzielnego Żółtego Ninja! Co za radość!!:)))) Dziękuję Sempai Asi za przelanie słów Stasia na papier:)
Amen!!!
PS.
Jak ktoś bardzo chce, to mu oddam do kominka. te kupione kilka lat temu w skansenie, topory, miecze i tarcze… 🙂
bardzo dobrze!
w końcu obóz sportowy to nie wycieszka krajoznawcza.
DUŻY „I LIKE”
I nic nie zmieniajcie. Obrany kierunek jest słuszny 🙂 Dziękuję i pozdrawiam.
tak jest!
gdzie jest ten znaczek? : )
I chwała Wam za to!!!
i tu powinien byż znaczek I like it 🙂