Czwarta bajka na dobranoc
…a szczypawy do zabawy…:) Bajka na dobranoc z inspiracją. Kolorowych snów:)
Zabawki Bławatka
W Kwiatowym Królestwie nastał kolejny piękny letni dzień. Wieże Kwiatowego Zamku lśniły w słońcu niczym płynne złoto, kwiaty w ogrodzie mieniły się wszystkimi kolorami tęczy, a drzewa uginały się od pysznych soczystych owoców. Królowa Róża przechadzała się ogrodowymi alejkami i z daleka przyglądała się swojemu synkowi, małemu królewiczowi Bławatkowi, który pod czujnym okiem niani Aksamitki odbywał codzienne lekcje. Bławatek był jedynym dzieckiem królowej Róży i króla Goździka Pierwszego i oboje rodzice bardzo go kochali. Rozpieszczali do jak tylko mogli, obsypywali wspaniałymi prezentami i zabawkami, a nade wszystko starali się poświęcać mu jak najwięcej czasu. Król Goździk, kiedy tylko nie zajmowały go ważne sprawy państwowe zabierał małego Bławatka na wspaniałe wycieczki, a królowa Róża pokazywała mu piękno otaczającego świata i uczyła szacunku dla przyrody i ludzi.
Przechadzając się po parku królowa co i raz natykała się na jakąś porzuconą zabawkę królewicza i podnosiła ją z ziemi. Patrzyła przy tym smutno w stronę swojego synka i myślała
– Bławatek jest takim kochanym i wspaniałym chłopcem, takim mądrym i takim słodkim. Gdyby tylko jeszcze chciał nauczyć się szanowania swoich zabawek. Wszędzie je rozrzuca, nie zanosi i nie układa w pokoju, często je psuje i zaraz potem o nich zapomina. Ach…gdyby tylko znaleźć na to jakiś sposób…
Miała juz obie ręce pełne zabawek, więc poszła do pałacu, aby zanieść wszystkie znalezione zabawki do pokoju synka i poukładać je na miejsca.
W tym czasie mały królewicz skończył lekcje i pobiegł do pokoju zabaw, żeby się pobawić. Po drodze do pałacu ujrzał swoją ukochaną matkę chrzestną, Czarodziejkę Gloriozę, idącą właśnie w odwiedziny. Glorioza ucałowała go serdecznie na powitanie i razem poszli do pokoju królewicza. Wchodząc zobaczyli Różę, która bezskutecznie próbowała zaprowadzić porządek wśród ogromnej ilości zabawek Bławatka.
– A cóż to za nieporządek? – zapytała Glorioza. – Czyżbyś Bławatku bawił się dzisiaj wszystkimi zabawkami naraz?
– Ależ nie, nie – zaprzeczył Bławatek. – Po prostu…no wiesz, Cioteczko, po co mam je sprzątać skoro i tak jutro może będę się nimi bawił. To zupełnie bez sensu.
– Tak uważasz Bławatku? – zwykle uśmiechnięta Glorioza zmarszczyła brwi.
– A dlaczego tyle zabawek jest popsutych? – zapytała biorąc do ręki Pajacyka z oberwaną nogą. – Wydawało mi się, ze to twój ulubiony Pajacyk.
– Och, tak, był ulubiony…ale wieesz… Cioteczko…popsuł się, a mama i tata kupią mi na pewno nowego, więc po co mi taki popsuty.
– Hmmm – mruknęła na dobre już nachmurzona Glorioza. – Mówisz, że i tak będziesz miał nowego pajacyka? Wiesz, mój Bławatku, myślę, że źle postępujesz wobec swoich zabawek. One służą Ci wiernie w każdej chwili, a Ty o nie nie dbasz. Zobaczysz, jeśli ich nie poukładasz i nie naprawisz, obrażą się na Ciebie i wszystkie uciekną.
– Och, to niemożliwe! – wykrzyknął roześmiany Bławatek. – One nie mogą się obrazić, to są tylko zabawki.
– Wszystkie zabawki Bławatku są zaczarowane i przywiązują się do swojego właściciela. Lepiej je poukładaj. – powiedziała Glorioza i biorąc królową Różę pod rękę wyszła z dziecięcego pokoju.
Bławatek został sam pośród sterty zabawek. Usiadł na podłodze, oparł brodę na piąstkach i rozejrzał się po pokoju. Zabawki walały się wszędzie, a półki i koszyki, przeznaczone do układania ich świeciły pustkami. Myślał o słowach swojej ulubionej Cioteczki, a im bardziej myślał, tym bardziej wydawały mu się żartem. W końcu wstał z podłogi, wziął pudełko z ołowianymi żołnierzykami, kilka klocków oraz makietę zamku i pobiegł bawić się do ogrodu.
Na zabawie minął Bławatkowi cały dzień. Pod opieką Aksamitki wrócił do zamku, zjadł kolację z mama i tatą, a potem szybko położył się do łóżka. O rozmowie z Gloriozą zupełnie już zapomniał. Na dobranoc Róża przeczytała mu bajkę, poczekała aż Bławatek zaśnie, po czym zgasiła światło i udała się na spoczynek do królewskich komnat.
A tymczasem w pokoju zabaw wrzała ożywiona dyskusja. Przewodniczył jej pluszowy Miś z oderwanym uchem. Zabawki spierały się o to, co mają zrobić w zaistniałej sytuacji.
– Ja mam tego dość! Bławatek już nas nie lubi! – huczał donośnym basem Parowóz z oderwanymi dwoma kołami.
– Tak, tak, musimy dać mu nauczkę – wtórowała piskliwie Trąbka.
– Byłem jego ulubionym Pajacykiem, a teraz leżę w kącie bez nogi – skarżył się Pajacyk.
– Nie mam siły się odbijać, zeszło ze mnie powietrze, nie ma mnie kto napompować i jestem smutna – pochlipywała kolorowa piłka.
– Ciiisza! – zarządził wreszcie Miś. Tak, musimy jakoś pokazać Bławatkowi, że powinien o nas zadbać. Mam świetny pomysł!
Kiedy zabawki zbliżyły się wszystkie do niego, po cichu przedstawił im swój plan.
Następnego poranka Bławatek wstał wcześnie wesoły i rześki. Dzień zapowiadał się piękny, więc postanowił jeszcze przed lekcjami postrzelać z łuku. Pobiegł czym prędzej do pokoju zabawowego po łuk i strzały i nagle stanął jak wryty. Pokój był zupełnie pusty. Nie było ani jednej zabawki. Chodził oniemiały od półki do półki, zaglądał do wszystkich koszy, ale nic w nich nie było. Pobiegł z płaczem do niani, która przybiegła za nim czym prędzej, żeby potwierdzić jego opowieść. Wszystkie zabawki zniknęły. Zaalarmowana płaczem i krzykami przybiegła Królowa Róża i Król Goździk. Próbowali uspokoić Bławatka, który zawodził rzewnie.
– Nieeema, nieeema moich zabawek. Czym się teraz będę bawił? – płakał Bławatek.
Nie wiem, kochanie – powiedziała królowa. Nie możemy Ci w tej chwili kupić nowych, ale poszukajmy, może ktoś ze służby przełożył zabawki do innego pokoju. Wzięła Bławatka za rękę i poszli szukać zabawek. Poszukiwania okazały się bezowocne. Nigdzie nie było ani jednej zabawki. Bławatek smutny skończył lekcje, a ponieważ nie miał się czym bawić, chodził po ogrodzie albo siedział na ławeczkach. Co jakiś czas przychodziło mu do głowy, jakieś nowe miejsce, w którym zabawki mogły zostać schowane, więc biegł tam czym prędzej, ale zawsze okazywało się to niepowodzeniem.
Tak minęły trzy dni. Bławatek był coraz smutniejszy. Tęsknił za swoim Pajacykiem, za Misiem, za kolejką, brakowało mu klocków, trąbki i bębenka. Nie miał łuku do strzelania, ani ołowianych żołnierzyków. Osowiały snuł się po pałacowych komnatach i nic go nie cieszyło. Przypomniał sobie rozmowę z Gloriozą i nabrał przekonania, że zabawki opuściły go raz na zawsze.
– Och, gdybym tylko miał swoje ukochane zabawki – skarżył się mamie. Jaki byłbym szczęśliwy. Poukładałbym je na półeczki i zawsze już o nie dbał. Cioteczka miała rację, powinienem był jej słuchać. I Ciebie mamo też. Gdybym o nie dbał, nigdy by mnie nie opuściły.
Czwartego dnia, w czasie lekcji Bławatek jak zwykle siedział smutny nad książką, gdy nagle zauważył jakiś ruch przy drzwiach. Obok futryny pojawiła się mała główka Pajacyka i zaraz szybko zniknęła. Bławatek przetarł oczy, po czym zerwał się z krzesła, podbiegł do drzwi i wyjrzał na korytarz. Na środku korytarza zobaczył uciekającego w podskokach Pajacyka, który, jako, że nie miał jednej nogi, nie mógł szybko biec. Chłopiec rzucił się za nim biegiem i dogonił go. Porwał go w górę na ręce i zaczął obcałowywać. Pajacyk z początku się wyrywał, ale w końcu przestał.
– Och, jak się cieszę, że cię widzę – wołał Bławatek. – Mój ukochany Pajacyku, myślałem, że mnie opuściłeś na zawsze.
– Nie opuściłem cię – odezwał się nagle Pajacyk. – Postaw mnie na podłodze, Bławatku, to porozmawiamy.
Bławatek niechętnie postawił Pajacyka na podłodze i sam usiadł przed nim.
Bo widzisz, Bławatku – zaczął Pajacyk – my, twoje zabawki bardzo Cię lubimy. I od dawna było nam przykro, bo myśleliśmy, że Ty nas przestałeś lubić. Nie dbałeś o nas, nie naprawiałeś, nie mogliśmy spać na swoich półkach. W końcu miarka się przebrała. Pomyśleliśmy sobie, że skoro nas nie lubisz, to odejdziemy, ale na początek, schowamy się wszyscy i zobaczymy, czy Ci na nas zależy. Jeśli by ci nie zależało, chcieliśmy pójść do innych, biedniejszych dzieci, żeby im przynosić radość. Obserwowaliśmy Cię cały ten czas, a dzisiaj przyszedłem, żeby się ostatecznie upewnić, co mamy zrobić.
– Ależ Pajacyku, nie róbcie tego! Nie odchodźcie! – wykrzyknął Bławatek. Tak strasznie mi Was brakowało!. Wróćcie do mnie, a obiecuję, że będę o Was dbał i już nigdy nie będę dla Was niemiły. Mówiąc to wziął Pajacyka na ręce i mocno go uścisnął.
– Hmmm – mruknął Pajacyk i uśmiechnął się. Zatem, może pójdziemy zawiadomić inne zabawki, ze możemy jednak wrócić do swojego pokoju?
– Och tak! Tak! Tak! – Bławatek aż podskoczył z radości.
Kilkanaście minut później zdumiona królowa Róża ujrzała niecodzienny widok. Środkiem pałacowego korytarza szedł Bławatek z Pajacykiem i Misiem na rękach, a za nim podążał cały korowód zabawek
– Popatrz mamo – moje zabawki wróciły do mnie! – zawołał uradowany Bławatek. Już zawsze będę o nie dbał! Obiecuję!
Tydzień później, w piękne letnie popołudnie Czarodziejka Glorioza wybrała się ponownie z wizytą do swojego chrześniaka Bławatka. Ponieważ nigdzie nie mogła znaleźć królowej Róży udała się na rekonesans pałacowych komnat w poszukiwaniu gospodarzy. Nagle przystanęła w drzwiach pokoju zabawowego i zobaczyła w środku Bławatka, który wiedział na podłodze i pracowicie przyszywał ucho Misiowi.
– Dzień dobry Bławatku. Jaki tu porządek! – powiedziała z uśmiechem Glorioza.
– Tak, Cioteczko, postanowiłem, że moje zabawki będą zawsze na swoim miejscu – odpowiedział rozpromieniony Bławatek całując Czarodziejkę w policzek. – Wiesz, że chciały mnie opuścić? Ale na szczęście wróciły do mnie.
– Doprawdy Bławatku, co za niesamowita historia. Musisz mi ją koniecznie opowiedzieć kiedy będziemy szukać Twojej mamy. – powiedziała Glorioza, po czym wzięła Bławatka za rękę o poszli szukać Róży. Wychodząc Glorioza tajemniczo uśmiechnęła się przez ramię i pościła oko do Misia. Miś mrugnął do niej i odpowiedział najbardziej misiowym z misiowych uśmiechów.
Copyright by Basia Potocka
A co z królewną Różyczką?
Piękna historia!!!! Czas na poważnie stosować się do zasady jakość a nie ilość……