Na bezludnej wyspie odc. 3
No i skończyło się faktycznie rumakowanie, pogoda weekendowo się ustaliła – 13 stopni, wiatr, przelotne deszcze. Co prawda już niedzielny wieczór, więc od jutra zgodnie ze schematem powinna się poprawiać, ale prognozy nie są zbyt optymistyczne. Na szczęście wszyscyśmy już trochę zahartowani, ciepło poubierani w to, co kto ma. Treningi idą swoim trybem, mecze swoim, turniej swoim, gra planszowa swoim. Turniej piłkarski skończył się spektakularną wygraną Szarych. Na zakończenie drużyna zjednoczonych plemion będzie grała z Czarnymi tubylcami.
Wczoraj był plan na ugoszczenie Shoguna półmiskami sushi, więc wszyscy zrobili wędki i udali się na połów ryb. Efekty – były różne:) ale coś tam się nawet udało niektórym złapać. Gra była emocjonująca już od samego etapu konstrukcji wędek (kij, długość, haczyk, odpowiednie obciążenie) i wymagająca – przede wszystkim spokoju, opanowania i precyzji – komu zabrakło, wędki plątały się w węzeł gordyjski i tyle było z połowu.
Niektórzy niecierpliwie już wypatrują statku, który nas z tej wyspy zabierze, ale do tego jeszcze kawałek…
Trochę nam smutno? przykro? żal? że w niektórych przypadkach nasza ulubiona inicjatywa z pisaniem listów napotkała na opór materii dorosłej. ” Bo mama się ze mną umówiła, że nie będzie pisać”… A właściwie dlaczego? Takie to niewykonalne skrobnąć 3 zdania na pocztówce? Oldskul teraz bardzo na czasie:)) Jasne, zmusić nie możemy, człek od tego ma wolną wolę i rozum, żeby sam decydował, ale zawsze nam się wydaje, że odręczne pisanie listów czy też po prostu pocztówek jest akurat warte pielęgnowania w dobie bezosobowych e:maili, sms-ów, tweetów i innych elektronicznych komunikatów. Odręcznie napisana pocztówka niesie ze sobą całkiem inny ładunek emocjonalny niż elektroniczny komunikat. Miło jest potem choćby i na święta, wyjąc ze skrzynki pocztówkę z życzeniami, zamiast czytać kolejny głupawy łańcuszek z sms-owym wierszykiem (copy-paste-forward). Czego Jaś się nie nauczy…
Ale o tym już było, pisałam na blogu ze 2 razy, nie ma się co powtarzać. Po prostu, zwyczajnie żal… ale i tak nie zrezygnujemy:)
Przegląd garderoby, zwłaszcza w grupach dziewczęcych starszych skłania nas też do mocnej sugestii, że przed wyjazdem, nawet jeśli dziecko jest super samodzielne i pakuje się samo – warto przejrzeć zawartość torby pod kątem stosunku jakości ubrań do planowanej pogody. Kosmetyczka z przyborami do makijażu nie jest na obozie conditio sine qua non, za to grube spodnie od dresu, bluza czy skarpetki za kostkę (nie mikroskopijne stópeczki) jak najbardziej. A dopiero do tego można dodać ciuszki „do lansu”. Zwłaszcza, jeśli wcześniej wyraźnie prosimy o zapakowanie ciepłych rzeczy.
Zastanawiamy się też, co co jest nie tak z niektórymi naszymi dziećmi, że znając od dawna obowiązujące zasady dotyczące elektroniki i znając również nas od dawna – ściemniają, kiwają i udają, zamiast po prostu od początku grać fair. Brak szacunku? Brak uczciwości? Chęć łamania zasad – bo śmierć frajerom, którzy coś przeoczyli? Chęć zrobienia czegoś ” gdy wychowawca nie widzi”? Można by to jeszcze wybaczyć maluchom, bo bywa, że ich świat czasem rządzi się moralnością Kalego:))…ale u starszych i to wyjadaczy… ściemnianie jest po prostu słabe. Słabe i sprawia przykrość, bo pokazuje, że znamy się tyle lat…a jednak ciągle nie gramy w jednej drużynie.
…Warto być przyzwoitym…
Ech, powiało jakoś defetyzmem…ale to chyba przez ten wiatr, zimno, chmury…
To teraz trochę optymizmu:)
Po wczorajszej konkurencji, w punktacji globalnej w grupie młodszej na prowadzeniu są Ogniste Lamy, a w starszej – Niebieskie Tsunami. Ale jak wiadomo, to wszystko jeszcze może się zmienić…
….Każdy szczęściu dopomoże, każdy dzisiaj wygrać może:))
Yoshi
Najnowsze komentarze