Przybyliśmy, ogarnęliśmy…
…jak wampiry krwi, jak kania dżżu…
Nooo dobrze. To tak: dojechaliśmy, jedliśmy, rozpakowaliśmy się, dzieci biegały, jedliśmy, biegały, było spotkanie inauguracyjne, biegały, było parę chwil wolnych po spotkaniu, biegały, skakały, wspinały się…. jak wampiry krwi, jak kania dżżu, dzieci potrzebują się wyhasać, wyskakać, wybiegać, nagadać, pokręcić na karuzeli, wybiegać, znowu pokręcić, powspinać… itd
Niespożytą energię mają niektórzy z nich… a w zasadzie większość z nich… a w zasadzie… wszyscy? 🙂
Czarni zrobili krótkie ognisko inauguracyjne, ale skończyły się patyki, bo chyba za mało przynieśli. Kto by tam patyki nosił w nadmiarze na ognisko…
W końcu wszyscy podjęli próbę pójścia spać… a myśmy siedli, omówili strategię na jutro i też idziemy spać, bo zapewne zgodnie ze zwyczajem – o 5 rano będzie pełna gotowość w grupach do porannych zajęć… I znowu przyjdzie nam przepychać drzewa 😉
Dzień był pełen wrażeń i emocji dla wszystkich, pierwsze koty za płoty, jutro drugie koty za płoty… A wieczorem koło domku maszerował czarny kot – czyli szczęście murowane 🙂
Telefony zaczynamy od poniedziałku – jutro pierwszy dzień w rytmie pracy obozowej – tworzymy nazwy grup, sztandary, prezentacje, sklejamy się, odklejamy, przyklejamy i ogólnie próbujemy się poukładać na dalsze dni.
Godziny telefonów i numery do grup – przyjdą jutro mejlem, pojawią się na blogu i na www. Pierwszy dzień dzwonienia – tradycyjnie już z taryfą ulgową – będzie 1,5 godziny na telefony.
A teraz dobranocka, kocia nocka 🙂
Yoshi
Najnowsze komentarze