Dzień smakosza
Trochę dzisiaj blog zaniedbany i wpisy czekają w kolejce, ale nie zawsze się uda, bo wpadają spontany i już mija parę godzin na nieplanowanej zabawie 🙂 Dziś zajmowaliśmy się smakowaniem, bo kolejny zmysł na liście to smak. Smakowały różne techniki, choć teoretycznie nie można polizać ikkyo 🙂 ale próbowaliśmy.
Pomarańczowi zapragnęli gniotków, bo to,jak wieść gminna niesie, pomaga na koncentrację, frustrację i złe emocje 🙂 3 kg skrobii ziemniaczanej i bateria baloników:) . Oczywiście nie skończyło się na Pomarańczowych, bo przyszły Różowe i też gniotki okazały się niezwykle potrzebne. A potem skończyła się mąka, a w kolejce ustawili się Zieloni i Fioletowe. Kolejne otwarcie manufaktury planuję jutro – 5 kg mąki przyjechało z Biedry 🙂 i będzie gniotkowane. Część gniotków oczywiście już nie żyje, bo…zostały zużyte zgodnie z celem…
Poza tym, było też drużynowe rozpoznawanie smaków. Pięć smaków – pomarańczowy, jabłkowy, pomidorowy (fuuuuj!… ale wiemy już jak smakuje fuuuj 🙂 czarna porzeczka i cola. Sok z czarnej porzeczki okazał się dla większości nowym doznaniem 🙂 tak samo jak dla niektórych pomidorowy.
A wieczorem… pierwsza runda rozgrywek w dwa ognie. No i tu to były emocje, kibicowanie na całego, radość, łzy złości, zawodu, nadziei, szczęścia, powiem Wam, że całe to Euro może się schować pod stół i szczekać cienkim głosem.
W Fioletowych zapanowała moda na „tatuaże”… dziewczyny malują sobie obrazki i są przeszczęśliwe. Warunki są dwa – nie po twarzy i nie marker permanentny. Będziemy starali się oddać dzieci w stanie w miarę niepogorszonym z wierzchu 🙂
Myślę jednakowoż, że wiele ubrań, zwłaszcza w grupach młodszych może nie nadawać się do odprania i nawet „VIZIR – bielsze nie będzie” może im nie dać rady 🙁 Intensywność użytkowania otoczenia, piachu, wody, trawy, placu zabaw i całej reszty jest tak wysoka (od 7.30 do 21.00), że cóż, dzieci szorujemy co wieczór, ale z ubraniami – trochę marnie to wygląda. Tak, że jeśli ktoś zapakował dziecku jakieś ekstra ciuchy, to wybaczcie, bo prawdopodobnie nie będą już ekstra.
Bardzo dziękujemy za pocztóweczkę i dobre słowo dla Sempaiów od niezawodnego klanu Jankowskich 🙂 Kolekcjonujemy każdego roku – będzie do galerii „ku pokrzepieniu serc”.
Czarni po wczorajszych kajakach rano byli z lekka zużyci, ale pod wieczór już wrócili do formy. Teraz nawet niektórzy robią „dożynki” na macie, bo zostało jeszcze kilka egzaminów na obóz z sesji czerwcowej.
I tak nam minął kolejny dzień, noc już ciemna, czas zasmakować poduszki. Jak się uda to jutro coś więcej popiszę, ale obiecać nie mogę, bo w naszym Shogunacie życie bywa nieprzewidywalne.
Ukłony i takie tam…
Yoshi
Czekam na każdy nowy wpis. Czytam z zainteresowaniem. Profesjonalizm, „lekkość pióra”,
poczucie humoru … Podziwiam i doceniam. Pozdrawiam serdecznie.