Serce Matki
Dzień trzeci, czyli czas na smuteczki. Smuteczki są we wszystkich grupach i byłoby bardzo dziwne, gdyby nie było. Oczywiście, są hardcorowcy, którzy teoretycznie nie popłakują, ale obstawiam, że robią to w toalecie, jak nikt nie widzi, albo pod prysznicem, kiedy woda leje się na twarz 😉 Szklane oczy to normalny element obozowy, tak samo jak dramatyczne deklaracje , że „ ja chcę do domu”, „niech mnie ktoś stąd zabierze”, „nie chcę już tu być” , „tu jest okropnie” itd. Itd. Wszystko to przejaw albo tęsknoty, albo chwilowych problemów życiowych, które na obczyźnie urastają do wielkości międzygalaktycznej. A bo on mnie popchnął, a ona mi zabiera kredkę, a bo króliczek , bo mama będzie dzwoniła, bo babcia nie dzwoniła, bo piłka, bo patrzy na mnie krzywo, bo marchewka na obiad, bo trawa, bo komar – każdy powód jest świetny. Ale tak samo szybko jak oko się szkli, tak samo prędko wysycha i pojawia się uśmiech.
Ale „Serce Matki przy telefonie” 🙂 rozdziera się na strzępy, kiedy słyszy smutne chlipnięcia między jednym a drugim zdaniem i przełykanie zgłosek . Nic bardziej złudnego. W pięć minut po zakończeniu połączenia smutny delikwent bryka jak koziołek , uśmiech od ucha do ucha, bo już plaża, piłka, woda, nowe zadanie, bajka, koledzy i koleżanki… A Serce Matki zostaje po drugiej stronie krwawiące, czarne myśli się kłębią jedna przed drugą jak to latorośl cierpi, tęskni, jak to źle na świecie.
Tym miejscu powiem przewrotnie – skoro tęskni – to znaczy, że wszystko w porządku:) Tęsknota jest nieodłącznym składnikiem naszego życia. Tęsknimy za rzeczami wielkimi, tęsknimy do wielkiej miłości, do rycerzy na białym koniu i królewien do uwolnienia w wieżach, ale też do gofrów z bitą śmietaną jakie jedliśmy na wczasach będąc dziećmi… czy też, zwyczajnie, prozaicznie – do chwili świętego spokoju. I tu dochodzimy do sedna – bo, drodzy Państwo – właśnie macie szansę na chwilę świętego spokoju. Wasze dzieciaki są pod dobrą opieką i chyba nieźle się bawią, macie w domu chwilowo o jedno zamieszanie mniej, więc korzystajcie zamiast się zamartwiać, czy zupa aby nie za słona i czy kalosze włożone bo może być deszcz. Potęsknić – dobra rzecz, zdrowo nawet, powiedziałabym. Ale jak już sobie potęsknicie, to pomyślcie o sobie – ileż rzeczy ciekawych i dawno odkładanych można zrobić w spokoju przez te 10 dni, zupełnie się nie martwiąc o małolata? Może kino? Teatr? Spacer? LB – czyli Leżenie Bykiem… Co ja tu będę podpowiadać, każdy wie przecież za czym tęskni ….
Tęsknota hartuje duszę i umysł, bo jest czymś, z czym trzeba nauczyć się sobie radzić. Zawsze jest kiedyś ten pierwszy raz, pierwszy wyjazd, pierwszy smuteczek – jedni od razu potrafią sobie z tym radzić lepiej, inni muszą ćwiczyć. Zatem – ćwiczymy… My też ćwiczymy, bo co roku rozwijamy coraz to nowe strategie raczenia sobie ze szklanymi oczami – po obu stronach słuchawki telefonicznej ;)))
Trening czyni mistrza – brak treningu – vice mistrza:) a aikido to droga rozwoju 😉 Dajcie dzieciakom tęsknić, tak trzeba… a i sami popracujcie nad tym, żeby Wasza tęsknota nie popsuła Wam tych nielicznych, cennych chwil względnej swobody. Za parę dni wrócą i będzie obustronna radość , harmider, opowiadania – oczywiście, jak już odeśpią i pojawi się gdzieś w głębi duszy nowa tęsknota… za tymi paroma chwilami ciszy, które minęły… I tak w kółko, od nowa i od nowa… Bo takie jest życie:)
A teraz, jak to śpiewał Kazik …” wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni, gdy nie ma w domu dzieci to jesteśmy niegrzeczni…
Serce matki zaraz pęknie z rozpaczy, od 2 dni nie może się dodzwonić. Z tymi telefonami to bardzo słaby pomysł. Przez godzinne dziennie jest w stanie wykonać chyba z 1000 prób i nic…
Godzina stracona…złość
Z telefonami pomysł jest bardzo dobry i od lat się sprawdza – tylko …no jakby…nie wszyscy myślą o innych:) – co też zauważyłam w dzisiejszym wpisie i zaapelowałam do rozsądku…
Piękne:) ech prawdziwość i prawda w każdym słowie
To w nawiazaniu do RADOSCI ktora mam … jako mama weteranka, bo to juz oboz 3 albo 4ty, mam tu radosc rozmiarow XXL, dziecko szczesliwe tylko jeden telefon wykonalam i o co lepsze dodzwonilam sie po raz pierwszy. A w sluchawce slysze Syna mego, ktory mowi – ” mama, jest SUPER !” nie dzwon za czesto jestem bardzo zajety piszemy hymn i cos tam cos tam. A ja mam faze nicnierobienia BOSKO ! Zaczynam doceniacc to, a i Yoshi ma racje oj powiem ma racje. Za tydzien tak piknie nie bedzie – bo wroca do domu ! Podrawiam Wszytskich – dzis tez nic nie robie (;-0)
twardym „czeba być nie mientkim” 🙂 .
Młody przez phona zero tęsknoty aż czasem zazdroszczę innym … 🙂