Cast away…
„Podczas naszej podróży do zamku Wielkiego Daimio, złowieszczy mag Takizłego otworzył magiczny portal, który przeniósł Shoguna, całą jego świtę i klany wojowników, czyli nas, na bezludną wyspę. Wyspa , toczona burzliwymi wodami, wiec nie sposób się z niej wydostać.
Całe szczęście wśród świty Shoguna był jest też jego nadworny astrolog, który na podstawie gwiazd dowiedział się w jakim położeniu na mapie jest owa wyspa i zauważył, że blisko tej wyspy ciągnie się szlak handlowy statków Hiszpańskich płynących do Japonii.
Według traktatów handlowych najbliższy statek płynący tym szlakiem pojawi się na horyzoncie za 12 dni. Ale… Jak przetrwać tyle czasu. To właśnie będzie nasze zadanie. Czy damy radę wytrwać tak dużo czasu bez środków do życia?”
Tak zaczyna się tegoroczna opowieść o naszym obozie:) Opowieść opowieścią, ale z realizacją i realem to trochę chyba żeśmy przegięli:) Od 2 dni deszczowo i zimno, trwamy dzielnie na posterunku, zaklinamy deszcz, wnosimy daniny do wszystkich bogów, jakich sobie tam kto przypomni, żeby wiatry się odmieniły i przygnały do nas trochę ciepła i słońca. Niektórzy co bardziej wczuci w role próbują sił w krótkich rękawkach i spodenkach, ale z góry są skazani na niepowodzenie i czym prędzej wysyłani po więcej ubrań. Są i tacy, co się zarzekają, że nic oprócz „listków palmowych” nie mają:)) ale to wiadomo – blef i ściema grubymi nićmi szyta.
W szkoleniu bojowym to nie przeszkadza, trenują bez wytchnienia pod okiem Shoguna.
Powstały już znaki, sztandary klanów, co więcej, dzisiaj każdy znalazł własnego Piętaszka. Wieczorem poznamy nazwy klanów i ich podopiecznych. A chwilowo – wyszło słońce…radujmy się!
Wygląda, że zabawa jak zwykle będzie pyszna!