Głos Kołatka: Listonosz nie zawsze puka dwa razy…
Kołatkowa Wioska – piękne i spokojne miejsce… ale w sumie to dziwny kraj ta nasza wioska – bez tabletów, smartfonów, komputerów, słuchawek w uszach, walącej z głośników muzy… Żeby pogadać z kolegą czy koleżanką trzeba go zawołać aparatem gębowym, a następnie podejść do niego i wymienić informację artykułując w miarę sensowne zdania oraz dodając naturalne emotikony za pomocą mimiki twarzy i mowy ciała. Kto się nie postara – nie będzie zrozumiany, albo zrozumieją go na odwrót. Konsenwencje – widać w ułamku sekundy. Kiedy ktoś się śmieje to słyszy cała okolica, kiedy płacze to łzy płyną strumieniem i buzia mokra. Demoty trzeba sobie opowiadać w postaci dowcipów i od razu wiadomo kogo śmieszą, a kogo nie. Bez lajków. Kiedy się komuś dowcip podoba to skupia umysł i opowiada go innym patrząc na efekt, a nie bezmyślnie klikając „udostępnij”. Discovery Chanel mamy wtedy, kiedy biegamy po ośrodku szukając magicznych artefaktów, a odkrywamy np. ryby w rzeczce pod pomostem albo jagody za domkiem. Nasze Planet pełne jest żywych Animal – latających, chodzących, śpiewających, skaczących, pływających które można wytresować, pogłaskać albo niczym w Assasins Creed, zaczaić się za węgłem i przytłuc klapkiem. Nie rozdaje się „lajków na prawo i lewo, bo okazuje się, że nie ma po co – widać, że jest fajnie. A jak się komuś nie podoba, to się zwyczajnie nafocha i odwróci i też od razu widać. Smuteczki rozwiązujemy przytulankami, a nie wysyłając „keep smile”.
Nasz KołatekSport zawiera transmisje online ze wszystkich sportowych wydarzeń i można go oglądać cały dzień, a mecze na EUROKołatek 2016 za darmo bez PPV.
Słowem – żyje się aktywnie i nowocześnie w naszej wsi.
Mamy tu w naszej Kołatkowej Wiosce taki zwyczaj, że ludzi listy piszą. Listonosz przyjeżdża codziennie i emocje sięgają zenitu. ” A do mnie jest? A do mnie?” pyta wielooki potwór wpatrzony w kupkę listów… I radość w każdej parze oczu, kiedy faktycznie – list jest. Można go zabrać, przeczytać, pomiętosić, wrzucić pod łóżko, a potem szukać pół dnia jak skrzynki złota, można wziąć na stołówkę i zalać zupą, wypaprać w lodach, upuścić w kałużę…słowem można to wszystko – czego nigdy nie można byłby bezkarnie zrobić ze smartfonem zawierającym pokrzepiające sms-y.
Powiedziałby ktoś – anachronizm, czasy króla Ćwieczka, uwstecznienie….a my powiemy – miłe, jedyne w swoim rodzaju doświadczenie namacalnej emocjonalnej epistolografii w epoce virtual live.
Redakcja zachodzi zatem w głowę, co kieruje krewnymi naszych mieszkańców, którzy z założenia od razu mówią „my listów pisać nie będziemy i dostawać też nie chcemy”. Może mają brzydki charakter pisma? Może braki w ortografii? Może zbyt wielki wysiłek związany z lizaniem znaczka i wyprawą na pocztę? Może obawa przed tym, że nie wiadomo co napisać towarzysko do kogoś, komu na co dzień wydaje się głównie polecenia?
I mamy oto taki filmik na kanale YT…”Ścieżka między domkami, idzie Sempai, niesie listy…z domków wyskakuje wielooki potwór, dopada Sempaia i zaczyna swoje – A do mnie jest? A do mnie jest? Sempai rozdaje liściki. Tymczasem uważny obserwator zobaczy, że jedna odnoga potwora siedzi na schodach domku z miną „niby to ja, niby nie ja”, grzebie patykiem w ziemi i udaje, że wcale go nic te listy nie obchodzą. Uważny obserwator widzi udawaną obojętność i napięcie, które mówi, ze gdyby tylko okazało się, że list jest – odnoga zerwała by się w pląsach i pobiegła po swoją zdobycz, albo udając dalszą obojętność podeszła dystyngowanie ze znudzoną miną i zabrała list, a taniec radości odprawiła w samotności.”
Redakcja, oglądając takie filmiki zawsze jest mocno poruszona faktem, jak głęboka jest wiara w „rozumowe podejście do emocjonalnej sytuacji”, które ma wykazać 10 latek bez rodziców i bliskich ale za to wśród kolegów, do których ktoś przysyła dowody przywiązania. Takie rzeczy mają swoją cenę i w przyszłości nie pozostaną bez echa.
Możemy w tym miejscu tylko zaapelować do krewnych naszych mieszkańców, żeby odmienili swoje dorosłe serce na chwilę i popatrzyli na świat tu i teraz oczami pojedynczej odnogi potwora. Jeszcze nie jest za późno…
Yoshi
Redaktor Naczelna Głosu Kołatka
Podpowiedź techniczna: po znaczek nie trzeba iść na pocztę, można go kupić przez internet i wydrukować np. w domu. Sama to praktykuję, bo na okolicznych pocztach zawsze kolejki. Przez envelo.pl można nawet kartkę dziecku wysłać nie wstając od komputera, ale taki drukowany tekst i podpis zamiast odręcznego to już nie to samo…
Agnieszko dzięki za pomysł podtrzymywania tego już „archaicznego” sposobu komunikacji… 😉
Taki liścik to skarb 🙂 A i dzieciakom z pewnością się przyda ta dodatkowa umiejętność.
Też zaraz skrobnę kolejny.
No wzruszyłam się !
Natychmiast piszę list, już drugi …. czy tego chce czy nie chce … i mogę napisać jeszcze jeden na zapas …. do kogoś, kto nie dostanie … żeby dostał ….
Przyłączam się do powyższego wpisu oj pouczające a jak mobilizujące :)))
Yoshi, jesteś jak zwykle niezawodna! Twoje wpisy i opisy z życia Wioski są zabawne, wzruszające i pouczające…
Cieszę się, że mój ochrypły Niebieski może tak wspaniale zaczynać wakacyjną przygodę, kolejny raz z Wami!
Pozdrawiam serdecznie
Asia