Kołatkowanie rozpoczęte :)
…a zatem – dojechaliśmy, zjedliśmy, rozpakowaliśmy się, zwiedzamy, przeżywamy, ogarniamy….upał przeokrutny i piękna pogoda. Lekki wietrzyk chłodzi spocone czoła 🙂 w oszronionych szklankach grzechoczą kostki lodu, plasterki cytryny żółcą się jak małe słoneczka, listki mięty dodają pikanterii tańcząc dookoła słomek… Leżaki pasiate niczym koszulka urodziwego błekitnookiego matrosa zapraszają w objęcia…
…Seeeeeeeeeeeeeeeempai, a czy można wejść do wody?:) Dream is over…
Pozdrowienia z upalnego Kołatka dla równie upalnej Warszawki:))
Myślę, że woda bezpośrednio do kubka na stołówce jest najszczęśliwszym wyjściem i dużo zdrowsza niż z plastikowej butelki, co wynika nawet z jednego z odcinków SONDY 2, gdzie była podana klasyfikacja toksyczności różnych plastików. Była wyraźnie podana Informacja o toksycznych właściwościach plastikowych butelek, szczególnie po ich nagrzaniu, pomimo iż sa przeznaczone do produktów spożywczych. Styropianowe tacki także.
…jedynym mankamentem wody z kubka przez cały dzień jest to, że trzeba by co 10 minut pozwalać każdej z 10 osób w grupie biec np. przez pół ośrodka na stołówkę – co jest niewykonalne w czasie prowadzenia zajęć:)) więc…toksyczne plastiki póki co ratują nam życie i dają szansę na pracę z dzieciakami:) A poza tym – tak sobie myślę, że kampania toksyczności plastikowych butelek za chwilę minie…na rzecz kampanii np. toksyczności gumek do włosów:))))
…jeśli ma się jednocześnie do wyboru wodę, wodę z sokiem, kompot i herbatę to faktycznie trudny wybór:))
Ujmę to tak: pierwszy raz się zdarzyło, że grupa Czarna wpadła na pomysł zapchania autokaru zgrzewkami wody – co już się zapewne nie powtórzy. Jest to naprawdę bez sensu, zważywszy na to, że dostep do wody pitnej (czystej lub z sokiem) na każdym obozie jest cały dzień na okrągło – wystarczy pójść na stołówkę z butelką. Plus oczywiście herbata i kompoty na posiłkach. I na tym obozie jest tak samo. A jeśli już ktoś MUSI Nałęczowiankę albo Cisowiankę, bo mu „religia innej wody pić zabrania” – to też w najbliższym sklepie jest do kupienia (nie na terenie ośrodka, w zwykłym, lokalesie). I są w tym celu organizowane wyprawy „do świata”.:) w zasadzie dla każdej grupy, która tego zapragnie:)
Witajcie!
Dziś na parkingu zaświtała mi myśl: czy w przyszłym roku nie można by podnieść ceny obozu o 20 PLN (zaledwie 1,5% drożej) i zamówić za te pieniądze w jakiejś lokalnej hurtowni po dwie zgrzewki wody na głowę z dostawą do ośrodka?
Uniknęlibyśmy problemów z upychaniem walizek w bagażnikach autokarów, gdy miejsce jest zajęte przez napoje, a i dźwigania byłoby mniej?
Poddaję pod rozwagę.
Pozdrawiam.
ps. Pięknej pogody i niezapomnianych wrażeń.
ps2: POLSKA! BIAŁO-CZERWONI!!!!!!!!!!!
Świetny pomysł!, Kompot nie zastąpi wody.
Dzieci raczej nie wybiorą wody jak mogą w sklepie kupić „kolorową chemię”. A kompot, mimo, że może być pyszny, to jednak cukier, zaś herbata nie nawadnia.