Refleksje podróżne…
…drzewiej bywało tak: jechał człowiek na kolonie, wsiadał do autokaru lub pociągu (częściej pociągu), rodzice machali na dowidzenia…i było dowidzenia. 🙂 Dojeżdżało się na miejsce i już, nikt nie gryzł palców czy wszyscy dojechali, nie odliczał minut, nie sparwdzał czy to już. Panowała powszechnie atmosfera domniemania, że na pewno wszyscy dojadą szczęśliwie – bo w sumie dlaczego nie?
Dzisiaj jest tak…dzieci wsiadają do autokarów, rodzice machają na dowidzenia, a następnie szybkim ruchem wpisują w googlemap trasę dojazdu do miejsca wypoczynku. Sprytne google pokazuje, że trasa przejazdu zajmie 2 godziny 21 minut. Czas start… zaczyna się pełne napięcia oczekiwanie. Po upływie 2 godzin i 22 minut zaczynają się nerwowe ruchy i pytania..a czy autokar dojechał, a co z autokarem, a czy dojechali…itd itd.
Hmmmmm…z jednej strony zrozumiałe…ale jak to medal, ma dwie różne strony.
Pierwsza to strona rodzicielska – troska, niepokój, zainteresowanie. Druga – to strona czysto praktyczna.
Otóż, proszę sobie wyobrazić, że autokary jeżdżą z różną prędkością. Jeden tę samą trasę pokona w 2 godziny 21 minut, a drugi z 3 godziny. Po drodze przytrafiają się całkowicie naturalne okoliczności typu : korek na trasie, „koniecznie musimy siku”, „jest nam niedobrze, czy możemy się zatrzymać” itd … Jak zapewne sobie to Państwo wyimaginujecie – znacząco wpływają one na czas dotarcia do celu.
No ale, załóżmy, że udało się autokarowi pokonać trasę w czasie określonym przez google- w 2 godz 30min (wliczamy jedno sikanie) od startu – mija bramę ośrodka. Wjeżdża na teren, parkuje, w środku 50 małych czlowieków, które już od 2 godzin musiały usiedzieć na miejscu i rwą się do wyjścia.
Pytanie: co robi kadra obozu?
a) rzuca się natychmiast do smartfonów albo odpala kompa, żeby poinformować, że autokar właśnie w tej sekundzie dojechał?
b) dopilnowuje bezpiecznego rozpakunku dzieci, sparwdza autokar, bagaże, targa gigantyczne walizy z dziećmi do pokojów, kwateruje?
Z punktu widzenia wielu osób prawidłową odpowiedzią jest „a” – bo cóż dziś jest cenniejsze i ważniejsze od informacji?
Z naszego punktu widzenia – właściwa odpowiedź to „b”.
Oczywiście, złotym środkiem jest połączenie „a” i „b” ale to się NIGDY idealnie nie udaje. Stonka wylewająca się po 2 godzinach bezruchu z autokaru pożera wszelkie zasoby ludzkie:))
Staramy się jak możemy, niemniej nasze priorytety są od zawsze takie same – dzieci najpierw.
Tak że, jeśli wpis o dojeździe autokaru nie pojawia się po obiecanych przez google 2 godzinach i 21 minutach – proponujemy przyjąć zasadę domniemania niewinności…
Innymi słowy – jeśli w TVN 24 nic nie mówią o karambolu czy wypadu na trasie ani nie urywa się Wasz telefon z informacjami o kłopotach – to znaczy, że raczej wszystko dobrze, trzeba tylko chwilę spokojnie poczekać na pojawienie się informacji. A ona się pojawi z pewnością…
I to cudowna okoliczność, że dzieci nie mają telefonów bo idę o zakład, że zamiast gadać w autokarze, śpiewać, umawiać się do pokojów i snuć plany – siedziałyby z nosami w ekranach. A po przyjeździe zamiast szukać bagaży stukałyby w klawiaturę „mamo, dojechaliśmy, gdzie jest moja walizka?”- licząc na to, że torba zdalnie sterowana głosem matki przyjdzie sama:))
Z harcerskim pozdrowieniem starego obozowicza wychowanego bez krótkiej smyczki:))…
Yoshi
Moi rodzice 30 lat temu dzwonili, przez centrale jodły itp ale zawsze i przynajmniej raz mnie na koloniach odwiedzili.
Teraz inne czasy i trzeba cieszyć się z tego co jest oraz patrzeć do przodu.
Dość tego co było. ….
Ciekawi nas co pociechy tam robią , czekam na wieści ;)))
My ufamy, nie dzwonimy i śpiewamy… :-D, zresztą o co się martwić jak Młody już wprost się nie mógł doczekać kiedy pojedzie 🙂
Yoshi, gdzie te czasy gdy rodzice śpiewali „wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni…”? 🙂 popieram podejście (b) – ufam bezgranicznie, że nasz skarby są w dobrych rękach i świetnie z Wami się bawią!
przy drugim autokarze śpiewali a owszem ;)) rozumiem stres rodziców przy pierwszym wyjeździe ale irytacji z czekania na swoją kolej w rozmowie już nie – jak to inaczej zorganizować gdy jedno dziecko potrzebuje 15 min rozmowy bo wyjechało pierwszy raz i tęskni albo ma masę wrażeń do opowiedzenia a drugie zbywa matkę bo spieszy się do projektowania sztandaru ;)))