Dziś tak tylko…
Pełny pierwszy dzień za nami. Upalny, słoneczny, plażowy. Z rozmysłem zdecydowaliśmy się na „niedzielę na początku obozu” 🙂 bo mata w hangarze może zaczekać, a słońca, wody, trawy i oddechu pełną piersią – łakniemy wszyscy jak kania dżdżu.
Był zatem smażing – plażing, kąpanie się, brykanie w wodzie, zamki na piasku, zabawy w grobowce z piachu („Ej, nie ruszaj się, jesteś najgorszym trupem ever!), czytanie, posypianie w cieniu na trawce… takie tam, zwyczajne letnie przebywanie i zbieranie sił.
Trochę też postrzelaliśmy kontrolnie i losowo do dzieci z termometrów 🙂 – nikt nie został upolowany. Niektórzy uznali to za świetną zabawę i podstawiali się po dwa razy 🙂 Signum temporis…
Ale, żeby nie było, że tylko leserka – rozpoczęliśmy pierwsze zadanie turniejowe – czyli drużyny przygotowały sztandary bojowe i opowieści.
W tym roku jesteśmy słynnymi epidemiologami Shoguna i poszukujemy na naszej Wyspie Żurawia lekarstwa na na wirus, który pozbawia świtę Shoguna długowieczności.
Nazwy drużyn owiane są jeszcze tajemnicą, prezentacje plenerowe ze względu na krążącą dookoła wieczorną burzę zostały przeniesione na jutro.
Jak zapewne wiecie, żuraw symbolizuje w Japonii szczęście i długowieczność – a to akurat dokładnie to, czego chcielibyśmy mieć jak najwięcej i czego nam potrzeba. Zrobimy tysiąc żurawi na szczęście 🙂 i odczarujemy zły los…
Chciałam też dodać, że w dzisiejszej sesji zdjęciowej nie ucierpiało żadne żywe stworzenie 🙂 Karaś, nie karp, ciągle ma się dobrze, choć skąpał się dzisiaj w wodzie, wytaplał w piasku i był użyty jako proteza karabinu…
Rozważamy nadanie mu imienia…:)
Yoshi
Już mi się podoba 🙂
P.S.
Jak zwykle zresztą 😀