Wąchacze są wśród nas :)
Tak się składa, że o węchu myślimy bardzo rzadko i zwykle przypominamy sobie, że jest, kiedy go stracimy. Porządny katar czy też ostatnio choroba Której Nazwy Nie Będę Wymawiać 🙂 wiele osób pozbawiły węchu a tym samym przyjemności z jedzenia. Bo czymże w praktyce jest zapach, jeśli nie zachętą do spożywania , albo też wręcz przeciwnie – ostrzeżeniem, ze czegoś jeść się nie powinno, albo też dzieje się coś niedobrego (np. przypala się zupa w garnku?) Ja sama jestem wąchaczem, zanim zjem, musze powąchać. Wiele razy przez to wprowadzałam w konsternację rodzinę, kiedy obwąchiwałam na rodzinnym obiedzie talerz z jedzeniem (całkowicie odruchowo), dla czystej przyjemności oczywiście. Padało wtedy zawsze ” No co ty tak wąchasz, jedz, przecież świeże”. A ja wiedziałam, że świeże, tylko zapach dopełniał mi przyjemności z jedzenia. 🙂 Do dzisiaj mam produkty, których nie jem ze względu na zapach. Nie przeszkadza mi szwedzki kiszony śledź (niektórzy mówią, ze nie do zniesienia!), za to zapach kaszy gryczanej, czy zasmażki z bułki tartej na maśle – skutecznie potrafi mnie odstraszyć od jedzenia 🙂 Tak samo jak zapach olejku różanego, bułgarski rarytas, który drzewiej był przywożony jako super prezent i moje eleganckie ciotki zlewały się nim z upodobaniem. Do dziś mam ciarki na wszystkie „różane” kosmetyki, choć podobno niesamowicie zdrowe.
Wrażliwość i upodobania zapachowe (tak samo jak i smakowe) zmieniają się nam w ciągu życia. Nie zdarzyło się Wam, że kiedyś przykładowo słodkie zapachy przyprawiały Was o mdłości, a teraz możecie je wąchać ile się da? Albo odwrotnie, uwielbialiście jakiś zapach, ale po pewnym czasie nie możecie go znieść? Zapachy pobudzają i uspokajają, relaksują i energetyzują, zapachy łączą się często z wydarzeniami w naszym życiu. Zapach ogniska, zapach trawy, zapach lasu, zapach czyiś ulubionych perfum, zapach kawy… jednym skojarzą się pięknie, innym spowodują gęsią skórkę na plecach.
Mieliście kiedyś chińskie klapki z plastiku? Jedni je kochają absolutnie, inni nie mogą znieść tego zapachu. Nowy samochód – zapach plastiku i tapicerki… dla wielu – afrodyzjak kojarzący się z przyjemnością i nowością. Ja „umieram” i kombinuje jak sprawić, żeby jak najszybciej wywietrzał 🙂
Nasze zwierzaki oznaczają nas swoim zapachem, bo po zapachu poznają, że swój to swój. Kto ma koty – wie o czym mówię 😉 Ciągłe ocieranie się pyszczkiem, mizianki, przytulanki. Kto ma piesy, wie, że wystarczy zapachnieć inaczej, nieakceptowalnie da psiego nosa, żeby ukochany piesunio zwyczajnie wyszczerzył kły…
Dzieci często są na zapachy mocno wrażliwe albo nawet nadwrażliwe i reagują na nie zero – jedynkowo. Coś pachnie – albo śmierdzi, coś się da zjeść albo nie da, ze względu na zapach jaki wydaje. Czasem nie da się w jakimś miejscu przebywać, bo zapach jest nie do zniesienia. Zdarza się, że na terapii świeżo uprany kocyk powoduje, że nie da się ćwiczyć … bo ma dla dziecka nieznośny zapach. Płyny do płukania tkanin tak chętnie przez nas używane (kuleczki zapachowe, granulki, długo trzymające zapach) potrafią być dziecięcym przekleństwem, kiedy otulone w zapachy „długotrwałej świeżości” dziecko idzie do przedszkola albo szkoły i tak cały dzień bez możliwości ucieczki od samego siebie :). A wyobraźcie sobie, że w klasie jest takich pachnących… 20? 30? Wrażliwy nos szaleje, koncentracja spada, irytacja rośnie wraz z chęcią ucieczki, która przejawia się na przykład permanentnym wstawaniem z krzesła…
Zwracam na to uwagę, bo dzieci wysoko wrażliwych mamy teraz coraz więcej. Oczywiście, nasz „mózg” się do zapachów przyzwyczaja, z czasem następują zmiany, dziecko dorasta, staje się dużym człowiekiem, który wie jak kontrolować swoje reakcje. Aaaale… zanim to nastanie, przyjrzyjmy się czasem, czy nasza dbałość o czystość i pachnienie nie jest przypadkiem powodem nieustannych uwag na temat zachowania naszego dziecka 🙂
Yoshi
Najnowsze komentarze