Dlaczego nie 18+…
Jak wszyscy wiedzą, jesteśmy wielkimi fanami czytania, grania w gry i wszelkiego rodzaju analogowej aktywności, którą dzieciaki mogą robić samodzielnie lub wspólnie z grupą. Szczególnie ja, z domu „drukarskiego” : ) czytanie mam we krwi, upajam się tym nałogiem bez umiaru od kiedy tylko zaczęłam składać literki i bezsprzecznie najcenniejszym sprzętem elektronicznym, który posiadam, jest mój ukochany Kindle 🙂 Dlatego bardzo mocno zachęcamy dzieciaki do zabierania na obóz książek i gier – pierwsze dla umysłu własnego, drugie dla wspólnej umysłowej zabawy.
Mieliśmy jednak na jednym z obozów (wiele lat temu) taką sytuację, kiedy chłopiec 9 letni (do dziś pamiętam kto 🙂 wziął ze sobą na obóz książkę Paulo Coelho „Weronika postanawia umrzeć”. Czytał ją z upodobaniem i nie byłoby nic w tym złego, gdyby nie to, że bardzo mu podziałało na wyobraźnię owo samobójstwo, wokół którego kręci się fabuła i co? ..i wieczorami, przy zgaszonym świetle opowiadał kolegom, że fajnie jest umierać, że to jest cool i że wszyscy razem powinni popełnić samobójstwo. Wiadomo, wychowawca nie śpi w pokoju z dziećmi, trudno sprawdzić co się dzieje w każdej chwili, ale po dwóch dniach koledzy przyszli się jednak poskarżyć, że chcą zmienić pokój, bo się boją spać. Po nitce do kłębka doszliśmy w czym rzecz. Książka została zarekwirowana (z bólem ale jednak). Rodzice, na pytanie dlaczego pozwolili wziąć synowi taką książkę powiedzieli, że ich syn jest nad wiek dojrzały i oni nie uważają, że powinni mu ograniczać dobór lektur. Well… byłam i jestem nieustająco, wybaczcie, innego zdania.
Wtedy powstał wpis i co roku na zebraniu to powtarzam jak mantrę, żeby zwracać uwagę na to, co dzieciaki biorą ze sobą na wyjazd. Nic mi do tego, co dziecko czyta bądź robi w domu pod bacznym (bądź nie?) okiem rodzicielskim, albo w co gra – ale jeśli robi to w grupie i to ma wpływ też na inne dzieci – to interesuje mnie to bardzo. Zawsze przyglądam się temu co dzieciaki czytają (nałóg robi swoje 🙂 ) i kiedy niedawno w grupie młodzieżowej pojawiła się „Lolita” Nabokova przekazywana między dziewczynami z rąk do rąk, zapytałam uprzejmie rodziców, czy wiedzą i czy wyjaśnili nastolatce „clou” tej opowieści. Odpowiedź była wykrętna 🙂
Nie od dzisiaj wiadomo, że wystarczy porozmawiać z dzieckiem albo go po prostu posłuchać czy też bacznie się mu przyjrzeć, żeby dowiedzieć się co się dzieje w domu, jakie kto ma poglądy, czego słucha, ile kto ma tatuaży, na kogo głosuje, co uważa za spoko a co za złe. Dziecko prawdę Ci powie 🙂 bo modelujemy dzieci na obraz i podobieństwo swoje, a one jak gąbeczka „Niezbędny Jan” wchłaniają wszystko bez filtracji i powtarzają bez przetwarzania.
To, że z gry 18+ usuniemy karty z brzydkimi słowami nie znaczy, że staje się grą dla 10+ 🙂 bo jest tam mnóstwo innych treści i kontekstów, których dzieci w tym wieku po prostu nie rozumieją, bo nie są to treści na ich poziomie poznawczym. A jak nie rozumieją, używają nieadekwatnie, losowo, bezsensownie i szkodliwie. I nie, nie jest to dla nich dobre rozwojowo, jeśli za zabawne bądź normalne (w końcu to gra, a gra to taki matrix) uważają coś, co w rzeczywistości jest okrutne, nieludzkie i nieakceptowalne. Przykład? A bardzo proszę… Ktoś, kto nie do końca zgadza się na reguły panujące na obozie i różne rzeczy mu się nie podobają, mówi, że to jest obóz koncentracyjny. Bo słyszał w szkole, że w obozach koncentracyjnych zamykano ludzi wbrew ich woli. Really? Naprawdę to była istota konzentrationslager? Ok, tłumaczymy… ale nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć wszystkich takich sytuacji, a gry czy też treści 18+ mają to do siebie, że jest w nich dużo takich „pułapek”.
Reasumując, jeśli treść albo gra jest 18 + to z jakiegoś powodu jest tak napisane i raczej nie nadaje się dla dzieci 10 +, nie wiem jak wielkiego byśmy nie mieli mniemania o intelekcie własnego dziecka. Intelekt to nie to samo co rozwój poznawczy i emocjonalny. Wysokie IQ nie jest gwarancją dobrego funkcjonowania w grupie kolegów, a czasem niestety przeszkodą, jeśli tylko o IQ dbamy i wyłącznie na nie stawiamy. Wiedzieć to nie to samo co potrafić tę wiedzę odpowiednio zastosować. Wiedzieć – nie znaczy – rozumieć. Wiek też nie jest gwarancją, ale jest znacznie większe prawdopodobieństwo, że 18 latek będzie rozumiał, że Hitler nie jest postacią zabawną a nad zarabianiem na walkach psów, też nie powinniśmy przechodzić do porządku dziennego.
Jeśli chcemy być pewni, że dziecko zrozumie jak trzeba, musimy mu wiedzę stopniować, tłumaczyć, oswajać zgodnie ze sferą najbliższego rozwoju. Butów też nie kupujemy na wyrost o 3 numery za dużych i nie każemy w nich chodzić, bo przecież teraz jakoś kulawo da sobie radę, a w końcu noga dorośnie 🙂
Wszystko ma swoje miejsce i czas…
Tak, że ten…prośba o wnikliwszą kontrolę rodzicielską pozostaje w mocy…
Yoshi
Najnowsze komentarze