Na bezludnej wyspie odc. 2
Na naszej bezludnej – ludnej wyspie dzieje się codziennie, oj dzieje. Korzystając z „okna pogodowego” pobudowaliśmy szałasy, żeby mieć się gdzie schronić 🙂 Kreatywność grupowa przeszła nasze najśmielsze oczekiwania, nie mieliśmy też pojęcia ile rzeczy ” całkiem nikomu niepotrzebnych” można wycyganić od pracowników ośrodka:) Cała gama szałasów – od naturalnych spartańskich, wkomponowanych i skomponowanych z naturalnych krzaczastych kryjówek (ale za to pełnych przemyślnych pułapek i z luksusowym tarasem:)) po eleganckie szałasiki a’la spa, gdzie możesz dobrze zjeść w eleganckim stylu, przejść po ścieżce z płatków róż i odpocząć na ukwieconej leżance.
Wnioski – mniej Simsów i Minecrafta – więcej szans na obcowanie z naturą w kompozycji z nieskrępowaną niczym wyobraźnią.
Dziś był dzień plażowy, a co! Wszystkie grupy korzystały ze słońca, kąpieli i zabaw plażowych. A po południu – zadanie turniejowe, kto w najkrótszym czasie zdobędzie najwięcej wody dla Shoguna. I tu emocje, emocje, emocje…mokra robota ewidentnie:)
Do tego, równolegle gramy eliminacje w turnieju piłkarskim. Po eliminacjach w fazie ćwierćfinałowej mamy: Szarych, Fioletowe, Zielonych i Niebieskich.
Czarni spędzili cały dzień na spływie kajakowym – wrócili na ostatnich nogach…co robić?:)) taki czarny lajf…
Różowe zajączki śpiewają ” Stokroooooooootka, roooooooosła, pooooooolna…”… w ilościach przyprawiających o chęć nagłego wyrywania stokrotek z korzeniami…
Przychodzą paczki … różne…zastanawiamy się, czy przeprowadzić test, który wykaże, czy 8-latek jest w stanie zjeść przez 4 dni ze 3 kg różnego rodzaju słodyczy? ..czy też reglamentować paczkę dla jego i naszego własnego dobrostanu?
A teraz, patrząc za okno…zdaje się, że skończyło się rumakowanie. Pogoda wraca do normalnego weekendowego stanu – czyli chłodno, wietrznie i z opadami w tle.
Oglądam te zdjęcia i filmy i wcale się nie dziwię, że córka co roku tuż po powrocie zastrzega sobie, że mam ją zapisać już na następny rok 😀 Chciałoby się mieć znowu naście lat i pojechać na taki obóz. Ehh. Dziękuję, że mogę cieszyć się szczęściem córki 🙂