O jedzeniu, nieodmiennie, do znudzenia…

Może Ci się również spodoba

6 komentarzy

  1. B pisze:

    „Nauczyłam się natomiast przez lata samodzielnych wyjazdów…” to proszę postarać się wpoić 10 latkom tę wiedzę na 12 dniowym obozie :)))
    Czy coś pozytywnego to się na tym obozie w ogóle dzieje czy tylko na dzieci pani narzeka?

    • toranagayoshi pisze:

      Bardzo dziękuję za dobrą radę, niczego innego nie robię, jak wpajam dobre zasady dzieciom… Nie, u nas sam hardcore, bałagan, żadnych pozytywów…nic, literalnie nic…dno, studnia, grobla i dwa metry mułu…Dodam też, że jesteśmy łysi jak jeden mąż i żona, bo powyrywaliśmy sobie z narzekania wszystkie włosy…:))))

      • B pisze:

        Excuse me? Po cóż tyle jadu? Malej krytyki pani przyjąć nie umie

        • rA pisze:

          Gościu, ty nie krytykujesz tylko czepiasz się. Zluzuj majty i ciesz się, że twoje dziecko zaopiekowane, dobrze się bawi i jeszcze się czegoś dobrego nauczy.

  2. Rodzic pisze:

    Dzieci to w ogóle są jakieś okropne stworzenia i normalnie ręce opadają. Niewychowane, własne zdanie mają, rozpoznają smaki, nie nauczone obozowego savoir vivre. No całkiem nieogarnięte te dzieci! Jak to król Julian zwykł mówić: hańba im!
    Jako rodzic powiem, że z całego serca współczuję wychowawcom na obozie. Na szczęście to tylko parę dni.
    Ja mam tak przez cały rok!

    • toranagayoshi pisze:

      🙂 wypada się w tym miejscu dyplomatycznie uśmiechnąć… Osobiście uważam, że dzieci są super, jednak pracując z nimi codziennie i bez przerwy przez ostatnie 20 lat ( i mając w planie kolejne 20 co najmniej) widzę subtelną różnicę, między zaspokajaniem wysublimowanych potrzeb dwójki czy nawet trójki…a 140 jednocześnie:)…